Masz sukcesy zawodowe, ale czujesz zmęczenie i brak sił? Jak odzyskać energię i równowagę, nie rezygnując z ambicji.

Czy zdarzyło Ci się kiedyś spojrzeć na swoje osiągnięcia i pomyśleć: „Mam wszystko, o co walczyłam, ale nie czuję radości”?
Ten stan zna wielu ludzi sukcesu.
Ambitnych, odpowiedzialnych, skutecznych.
Tych, którzy potrafią doprowadzić projekty do końca, zadbać o zespół, podjąć decyzję, gdy inni się wahają.
I właśnie oni – paradoksalnie – najczęściej doświadczają wewnętrznego wypalenia.


Sukces, który męczy

W psychologii coraz częściej mówi się o zjawisku zmęczenia sukcesem.
Nie jest to klasyczne wypalenie, ale subtelna utrata energii, sensu i satysfakcji.
Badania Uniwersytetu Stanforda (2023) pokazują, że osoby o wysokich wynikach w pracy częściej odczuwają chroniczne zmęczenie emocjonalne i spadek motywacji niż ich mniej ambitni koledzy.

Dlaczego?
Bo sukces, który nie jest zrównoważony odpoczynkiem, refleksją i sensem, przestaje nas zasilać – zaczyna nas kosztować.
To trochę jak z telefonem, który cały czas działa na włączonych aplikacjach.
W końcu się przegrzewa.


Mechanizm przeciążonej głowy

Wielu profesjonalistów wpada dziś w pułapkę zadaniowości – żyją w trybie nieustannego „muszę”.
Zamiast myśleć o tym, co ich rozwija, skupiają się na tym, co trzeba odhaczyć.
W ich wewnętrznym dialogu dominuje przekonanie: „Jeśli przestanę działać, to znaczy, że się cofam.”
Mózg, który nie ma przerw, przestaje tworzyć.
Z czasem pojawia się mgła poznawcza, trudność w podejmowaniu decyzji, utrata radości z małych rzeczy.

Do tego dochodzi tzw. dysonans ambicji – napięcie między pragnieniem rozwoju a potrzebą odpoczynku.
Wiele osób, z którymi pracuję, mówi podobnie: „Chciałabym zwolnić, ale boję się, że wtedy coś stracę.”
To wewnętrzny konflikt, który na dłuższą metę drenuje energię bardziej niż sama praca.


Historia Anny – ambitnej menedżerki

Anna przyszła do mnie po kilku latach nieustannego tempa.
Kierowała zespołem, realizowała cele, szkoliła innych.
Z zewnątrz – idealny przykład sukcesu.
Kiedy jednak zapytałam, jak się czuje, odpowiedziała bez wahania:

„Jakbym codziennie grała w teatrze.
Uśmiecham się, działam, motywuję ludzi, ale w środku jestem pusta.”

Pierwszym krokiem było zatrzymanie.
Nie – rezygnacja z ambicji, ale zatrzymanie po to, by odzyskać kierunek.
W pracy z Anną zaczęłyśmy od prostego pytania: co ją kiedyś cieszyło?
Okazało się, że najbardziej satysfakcjonowały ją momenty, w których wspierała innych w rozwoju, a nie wtedy, gdy kontrolowała każdy szczegół projektu.
Gdy pozwoliła sobie na więcej zaufania wobec zespołu i wprowadziła jeden dzień w tygodniu bez spotkań, energia zaczęła wracać.
Nie dlatego, że miała mniej pracy, ale dlatego, że znów poczuła wpływ.


Psychologia energii

Według modelu Job Demands–Resources (Bakker i Demerouti) wypalenie pojawia się, gdy wymagania zawodowe przekraczają nasze zasoby.
Ale to nie liczba zadań decyduje – tylko ich sens i autonomia.
Ludzie, którzy czują, że ich praca ma znaczenie, potrafią znosić wysoki poziom stresu bez utraty energii.
Z kolei badania Gallupa (2024) pokazują, że tylko 15% pracowników czuje się w pełni zaangażowanych.
Reszta działa mechanicznie, jakby odcinała się od emocji, żeby „dotrwać do weekendu”.

Ambicja sama w sobie nie jest problemem.
Problemem staje się, gdy przestajemy czerpać z niej radość, a zaczynamy ją traktować jak obowiązek.


Jak naprawdę odzyskać energię

Z doświadczenia wiem, że powrót do energii nie zaczyna się od rewolucji, ale od uważnego zatrzymania.
Właśnie wtedy pojawia się przestrzeń, by usłyszeć, co naprawdę dzieje się w środku.
Czasem to tylko szept: „Już nie chcę tak biec”. Innym razem – ciche „potrzebuję wreszcie odetchnąć”.

Przywracanie energii to nie ucieczka w lenistwo.
To powrót do siebie.
Do miejsca, w którym Twoje działania znowu mają sens.
Zaczyna się od refleksji: Czy naprawdę robię to, co mnie zasila, czy tylko to, co wypada?

Niektórzy moi klienci potrzebują na to kilku tygodni, inni – miesięcy.
Najczęściej zaczynamy od małych zmian: skrócenia dnia pracy o godzinę, wyłączenia maila po 18:00, zrezygnowania z jednego projektu, który nie wnosi nic oprócz stresu.
I za każdym razem, gdy odzyskują przestrzeń, w ich głosie pojawia się więcej lekkości.

Odzyskanie energii nie wymaga wyjazdu w góry ani spektakularnych decyzji.
Wymaga odwagi, by spojrzeć na siebie bez oceny.
By przyznać: „Nie jestem robotem. Potrzebuję oddechu, żeby znów tworzyć.”
To moment, w którym zaczynasz wybierać – nie tylko działać.
Zmieniasz narrację z „czy zrobiłam wszystko?” na „czy zrobiłam to, co naprawdę ważne?”.

Czasem wystarczy jeden dzień w tygodniu, który będzie Twoim małym azylem.
Dzień, w którym nie jesteś szefową, mamą, partnerką – tylko sobą.
To wtedy wracają pomysły, emocje i poczucie sensu.
Bo energia nie rodzi się z działania – rodzi się z obecności.


Przykład Michała – kiedy sukces przestał cieszyć

Michał, dyrektor sprzedaży w dużej firmie, powiedział mi na pierwszym spotkaniu:
„Mam wyniki, premie, status, ale coraz częściej marzę, żeby nikt nic ode mnie nie chciał.”
Nie chciał zmieniać pracy, ale chciał odzyskać siebie w tej, którą ma.

Pracowaliśmy nad jego rytmem dnia, nad granicami i sposobem, w jaki zaczyna każdy poranek.
Po kilku tygodniach przyznał:
„Nie zmieniłem pracy, ale zmieniłem swoje podejście w pracy – i wreszcie odzyskałem enrgię.”
To kwintesencja równowagi – nie rezygnujesz z ambicji, ale przestajesz pozwalać, by Cię pożerała.


Paradoks naszych czasów

Nigdy wcześniej nie mieliśmy tylu możliwości rozwoju, a jednocześnie nigdy nie byliśmy tak zmęczeni.
Psychologowie coraz częściej mówią o zjawisku boreoutu – znużenia nadmiarem zadań pozbawionych sensu.
Nie wypala nas sama praca, lecz brak znaczenia w tym, co robimy.

Dlatego pierwszy krok do odzyskania energii nie polega na zmianie pracy, ale na zmianie sposobu, w jaki ją przeżywamy.


Podsumowanie

Nie musisz rezygnować z ambicji, żeby poczuć równowagę.
Musisz jedynie nadać jej nowy kształt.
Taki, w którym sukces nie oznacza biegu bez końca, ale dojrzałe tempo życia – zgodne z Tobą, Twoimi wartościami i rytmem.

Bo prawdziwa siła nie polega na tym, że możesz więcej.
Polega na tym, że wiesz, kiedy zwolnić – żeby znów poczuć sens.

Może kolejny?

Jak przekonać bliską osobę do terapii?

Czasem, żeby komuś pomóc, najpierw trzeba przestać próbować.Brzmi jak paradoks, prawda?A jednak to jedna z najtrudniejszych i najważniejszych lekcji, jakie odebrałem –

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *